Chilijska huśtawka
Kiedy w 34 minucie po kapitalnej akcji Piotr Zieliński podwyższył prowadzenie Polski z Chile na 2:0 niektórzy z naszych kibiców widzieli w biało-czerwonych mistrzów świata. Januszostwo odezwało się w wielu fanach pod koniec spotkania, już przy stanie 2:2. Ci sami, co wychwalali ekipę Adama Nawałki pod niebiosa, nierzadko pod wpływem piwka pozwalali sobie na inwektywy pod adresem reprezentacji, która zagra drugi wielki turniej z rzędu.
Takie jest jednak niepisane prawo Janusza, kibica który wizytą na stadionie leczy kompleksy w jakie nabawia go otoczenie, żona w domu. Przychodzi potem na mecz i próbuje zaistnieć nie do końca zdając sobie sprawę ze swojej głupoty. Polska w starciu z Chile pokazała swoje atuty, głównie w ofensywie i słabości, przede wszystkim w grze obronnej. Nie sposób wszystkiego tłumaczyć absencją Kamila Glika, bo nawet z nim w Chorzowie straciliśmy dwie bramki z Koreą Południową. Nie ma co także wieszać psów na Michale Pazdanie, bo partia z Chile mu po prostu nie wyszła. Jako jedyny z polskich uczestników spotkania z dwukrotnym mistrzem Copa America (2015, 2016) jest piłkarzem rodzimej ekstraklasy i trochę mu brakowało ogrania z silnymi rywalami. Na dodatek doszła kontuzja Glika, a z nim obrońca Legii czuje się optymalnie. Jan Bednarek dopiero wchodzi na reprezentacyjny poziom i radzi sobie całkiem nieźle. Może mundial pozwoli mu wypłynąć na szersze wody, choć i tak nie można narzekać, bo przecież chłopak, którego tylu skreślało przebił się w Southampton. W Poznaniu martwiła duża ilość przegrywanych przez naszych zawodników pojedynków główkowych, głównie we własnej szesnastce, ale trzeba też docenić klasę Chile. Niby rezerwowy skład Reynaldo Ruedy, lecz tylko niby, bo jego aktualni podopieczni grają w solidnych klubach i są świetnie wyszkoleni technicznie. Chile buduje team na Copa America 2019 i Rueda dał szanse tak zwanemu drugiemu rzutowi. Wrócą Arturo Vidal (był na meczu w Poznaniu), Alexis Sanchez, Claudio Bravo i inne asy i La Roja może szybko odzyskać niedawny blask. Chilijczycy dużo by jednak oddali, by wystąpić w Rosji, gdzie nie zabraknie Orłów Nawałki. Jeszcze trochę czasu do mundialu zostało i można wiele skorygować, poprawić. Nawałka umie przygotować zespół do wielkiego turnieju, udowodnił to 2 lata temu. Dzisiejsza Polska jest znacznie mocniejsza niż ta z Euro 2016, na pewno ma większy wybór w ofensywie, ale też swoje słabości. Jest to jednak taki zespół, którego nie musimy się wstydzić, który jest w stanie napsuć krwi wielkim i zaskoczyć na mundialu. Janusze szykanowani przez małżonki naprawdę mogą spać spokojnie. /JKM/ Fot. Wajda Foto