Bolesna prawda
Po losowaniu finałów MŚ 2018 w Polsce zapanowała euforia. Według rozlicznych ekspertów lepiej trudno było trafić, a my wciąż żyliśmy ćwierćfinałem Euro 2016 i kłamliwym rankingiem FIFA. Kilka ostrzeżeń zostało zlekceważonych, a trener Adam Nawałka i jego piłkarze obrastali w piórka. Tuż przed samym wylotem na mundial panował optymizm, bo biało-czerwoni mieli dobre momenty w sparingach z Chile (bez gwiazd) i Litwą. Mundial to jednak inne progi.
My cały czas żyjemy w manii wielkości, a przecież od 1986 roku Polska nie potrafiła wyjść z grupy na MŚ, od 1982 nie pokonała na nich przeciwnika z Ameryki Południowej, od 1978 roku z Afryki. Senegal wydawał się być dla większości Polaków łatwym orzechem do zgryzienia. Wiara w wielkość Roberta Lewandowskiego, w to, że Piotr Zieliński jest lepszy od Kevina De Bruyne, że mamy najlepszych bramkarzy we wszechświecie, że trener Nawałka jest nieomylny przysłoniła prawdziwy obraz rzeczywistości. Teraz można śmiało stawiać tezę, że wybór Soczi na miejsce przygotowań był chybionym pomysłem, bo w pewnych okresach potyczek z Senegalem i Kolumbią nasi się słaniali na nogach. Selekcjoner popełnił błędy takie jak jego poprzednicy na mundialach, zaczął kombinować z ustawieniem, taktyką, odrzucił to co się sprawdza i zbytnio przywiązał się do pewnych nazwisk. Tonący brzytwy się chwyta, więc próbował. Roszady na mecz z Kolumbią przydały się, ale… Kolumbii, która technicznie przewyższa Polskę przynajmniej o dwie klasy. Na boisku nie istniał nasz dyrygent, za którego Real chce ponoć zapłacił 65 milionów euro Napoli, czyli Piotr Zieliński, my często wybijaliśmy piłki na pałę, bo brakowało pomysłu na zorganizowanie akcji zaczepnej. Bramkarz – Piszczek – Glik – Krychowiak – Zieliński – Lewandowski + wsparcie ze skrzydeł – tak przedstawiała się w skrócie recepta na sukces na mundialu w Rosji. Golkiper nam nie pomógł, Piszczek nie trafił z formą, Glik pojechał z kontuzją i sfochowany, Krychowiak się starał, lecz to za mało, Zieliński chyba został w samolocie, Lewy nie miał z kim pograć, a rywale odcinali go od podań. Skrzydła? Jak wygląda gra skrzydłami pokazała nam Kolumbia. Cuadrado – Juventus, Grosicki – Hull, tak dla porównania, więc o przypadku nie ma mowy. Grosik grał dobrze, gdy odpowiednio funkcjonowała cała drużyna, a tego zabrakło w Rosji. Także ze względu na wewnętrzne konflikty, jakie ją rozbijały. Kiedyś pewne sprawy wyjdą na jaw, nie ma sensu karmić nimi kibiców, którzy łykali jak pelikany opowieści o biało-czerwonej sielance. Trudno jednak mieć pretensje wyłącznie do podopiecznych Adama Nawałki, bo kadra, ostatnia broniąca honoru polskiego futbolu to wypadkowa co się dzieje dobrego w ekstraklasie i szkoleniu. Wszystko na naszym podwórku jest fajnie opakowane, ale rządzą układy, układziki, kolesiostwo, ekstraklasa to totalne dziadostwo, a po nieudanych turniejach odżywają głosy, że trzeba coś zmienić. Zaraz i one przycichną, bo przecież na tej polskiej piłce żeruje wiele hien, a one muszą zarabiać. Nie ma kto z tym zrobić porządku, więc pozostaje nam tylko liczyć, że uda się utrzymać grupę kilkunastu dobrych piłkarzy w drużynie narodowej i za 4 lata zagramy w Katarze. Póki co, nawet ze słynnym Lewandowskim w składzie nie pasujemy do imprezy zwanej mundialem. A uwierzcie, że nic piękniejszego w futbolu od mundialu nie ma. Fot. Wajda Foto