Rayo Vallecano – klub klasy robotniczej
Szkoda, że Rayo Vallecano spadło z Primera Division, bo drugiego takiego klimatycznego klubu nie ma w całej Hiszpanii. Stadion pomiędzy blokami, na nim fantastyczna atmosfera, oddani kibice, czysta pasja w najlepszym wydaniu. Trafiliśmy na pasjonujący mecz Rayo z Numancią. Obie ekipy marzą o powrocie do elity, a widowisko jakie stworzyły na Vallecas obdarzyło obserwatorów konkretną dawką emocji.
Segunda Division to rozgrywki wymagające, tam nie ma przeproś. Kibice Rayo nie liczyli na łatwe przeprawy po degradacji. Po 10 kolejkach zespół z Madrytu traci do lidera 11 punktów, do wicelidera 5, ale już do premiowanej barażami pozycji tylko 2. Rayo posiada niezły skład jak na warunki zaplecza elity. Trener Jose Ramon Sandovall (powrócił do Rayo po czterech latach, a w międzyczasie pracował w Sportingu Gijon i Granadzie), dobry znajomy kielczanina Michała Wojciechowskiego (mieszkał na Słonecznym Wzgórzu) ma do dyspozcji m.in. Paulo Gazzanigę (Argentyńczyk – bronił w Southampton), Razvana Rata (113-krotnego reprezentanta Rumunii, wygrał Puchar UEFA z Szachtarem), Manucho Goncalvesa (były napastnik Manchesteru United, triumfator Klubowych MŚ), Niemca Patricka Eberta (grał w Hercie Berlin), Kolumbijczyka Johana Mojice, Wenezuelczyka Nicolasa Fedora (czwarte miejsce w Copa Ameerica, mistrz Szkocji z Celtkiem), Portugalczyka Ze Castro (występował w Atletico Madryt) i wielu cenionych Hiszpanów. Nazwiska w Segunda Division nic nie gwarantują. – Tu nie ma sentymentów na boisku, walka, walka, walka – mówi Razvan Rat. Z Numancią Rayo przy fantastycznym dopingu publiczności popełniało proste błędy w obronie, ale walczyło z ambicją i goniło wynik z 0:1 na 1:1, z 1:3 na 3:3. Takie spotkanie w polskiej ekstraklasie uznane byłoby za hit sezonu. Ludzie przychodzą na mecze i bawią się piłką, żyją nią, ale nie przeginają. Nie potrzeba rac by stworzyć świetny klimat. Ten, kto interesuje się futbolem i jest w Madrycie nie może nie odwiedzić Rayo, klubu klasy robotniczej. Ja tam byłe raz, ale wrócę na pewno. Jaromir Kruk