Marta Barczok z Rosji
Polska Miss Euro 2016 od wielu lat jeździ za reprezentacją Polski, nie zabrakło jej także na mundialu w Rosji. Rozmawialiśmy z nią po zwycięstwie biało-czerwonych z Japonią w Wołgogradzie, takim na otarcie łez. – Miałam nadzieję, że dojdziemy do finału, trochę naiwnie, ale wierzyłam w podopiecznych Adama Nawałki. Niestety, bardzo się rozczarowałam – mówi Marta Barczok, która na żywo obserwowała wszystkie mecze Polski na tegorocznym mundialu.
Nie tak chyba miało być w tej Rosji?
Marta Barczok: Zamiast radości łzy smutku, żal. Dobrze, że chociaż na koniec wygraliśmy z Japonią, ale to i tak marne pocieszenie. Zawiodła cała drużyna.
Jak oceniasz organizację mundialu?
Poza cenami, które w niektórych miejscach powalają wszystko jest w najlepszym porządku. Tak to Rosjanie się naprawdę postarali, wszystko świetnie poukładali, stadiony są piękne. Minus to ogromne odległości między miastami, ciężko to logistycznie ułożyć.
Gdzie ci się najbardziej podobało?
Moskwa nocą jest piękna, zachwycił mnie Kazań, ale najbardziej kolorytu mistrzostwom dodają kibice. Kolumbijscy rewelacja, świetnie się bawili, przyjechali całymi rodzinami, a na stadionach dopingowali non stop. Japończykom brakowało entuzjazmu, co można tłumaczyć upałem panującym w Wołgogradzie. Tych, co tak zniechęcali do przyjazdu do Rosji zapraszam do tego kraju. Najłatwiej pisać o czymś, jak się tam nie było. Sama słyszałam negatywne opinie, ale okazały się one bzdurą. Rosja to piękny kraj.
Męża namawiasz na wyjazdy?
Kiedyś on mnie namówił, niemal siłą i się zafascynowałam reprezentacją Polski. Teraz nie musimy się namawiać, już teraz nie możemy się doczekać Ligi Narodów UEFA. Wierzę, że z Dawidem wpadniemy w końcu na Grudniowy, gdzie byłam już zaproszona i funduje od trzech lat nagrody dla dzieci. Nie lubię tylko majonezu kieleckiego, wolę Winiary. Pozdrawiam czytelników Kieleckiego Futbolu. Fot. Wajda Foto