Wygrana, ale…
Dopiero w siódmym meczu reprezentacja Polski pod wodzą Jerzego Brzęczka odniosła zwycięstwo. Biało-czerwoni wygrali na Praterze z groźną Austrią po trafieniu Krzysztofa Piątka, którego obecny selekcjoner wpuścił po przerwie.
Na Brzęczka zasłużenie spadła fala krytyki za jesienne występy w Lidze Narodów. Polska spadła z najwyższej dywizji, a do tego nie potrafiła pokonać w meczach towarzyskich ani Irlandii (1:1), ani Czechów (0:1). Następca Adama Nawałki sprawia wrażenie osoby, która nie wie jaką koncepcję obrać, a może nawet brakuje jej konkretnej wizji na prowadzenie drużyny narodowej. Brzęczek niby stara się kopiować bardziej znanych trenerów (choćby zaczerpnął od Carlo Ancelottiego pomysł z przesunięciem Piotra Zielińskiego na lewą flankę), ale kadra Polski, to póki co, dla niego za głębokie wody. Dobrze, że czołowi piłkarze robią wszystko by nie utonął w oceanie. Z Austrią w Wiedniu biało-czerwoni zaczęli bardzo defensywnie, a w końcówce przy prowadzeniu szczęśliwie się bronili. Możemy się cieszyć, że jeden z najlepszych meczów w kadrze rozegrał Wojciech Szczęsny, a świetnie poczynała sobie para stoperów Kamil Glik – Jan Bednarek. Brzęczek nie wie jak poukładać środek pola, zawodzi Mateusz Klich, a na Praterze słabiutko wypadł Grzegorz Krychowiak. Wystawienie od początku Arkadiusza Milika też nie przyniosło efektów, bo snajper Napoli zaliczył zbyt dużo złych zagrań i okazał się kompletnie nieprzydatny w ofensywie. Po meczu Brzęczek tłumaczył, że Milik nie był w pełni dysponowany (gorączka?), w takim razie po co desygnował go na murawę? A Piątek wszedł, zrobił swoje, znalazł się gdzie trzeba i zapewnił Polsce wygraną. Fragmenty w Wiedniu pokazały, że atakujący AC Milan może świetnie współpracować z Robertem Lewandowskim, po którego podaniu powinien zdobyć drugiego gola. Krytycy Brzęczka pewnie liczyli na wejście Kuby Błaszczykowskiego, ale wujek zaskoczył i zostawił asa Wisły Kraków na ławie. Kto wie, może by się doświadczenie Kuby tego dnia przydało do utrzymania wyniku, lecz selekcjoner wpuścił Michała Pazdana, który znalazł się na prawym boku i sprokurował niezwykle groźną akcję gospodarzy. Ostatecznie szczęśliwie wygraliśmy 1:0, mówi się jednak, że szczęście sprzyja lepszych. Nota bene sprzyja też Brzęczkowi, który dostał fajną ekipę piłkarzy i kibice martwią się, by nie zepsuł tego jak Nawałka na mundialu. Wielu zachwycało się pracą Super Adama, który doprowadził Polskę do ćwierćfinału na Euro 2016, ale przecież we Francji stanęliśmy przed szansą by osiągnąć znacznie więcej. Nasza myśl trenerska ma to do siebie, że osiąga znakomite rezultaty w destrukcji czegoś dobrze funkcjonującego (np. MŚ 2002, 2006, 2018), tak więc pozostaje nam liczyć na to, że Brzęczek będzie słuchał kluczowych piłkarzy. Jego osiągnięcia piłkarskie i szkoleniowe nie przekonują naszych gwiazd, którym marzy się sukces na Euro 2020, a sami mogę wiele nauczyć selekcjonera. Oby tylko się chciał uczyć, nie poszedł w tym kierunku co Nawałka, człowiek przekonany, że zjadł wszelkie rozumy. Zobaczcie co poprzedni selekcjoner wyczynia w Lechu…