Wyjście z szafy
Marek Mierzwa, który prowadził Kacpra Rogozińskiego w juniorach Korony cały czas wierzy w wychowanka Piasta Stopnicy. W Łagowie ufa mu trener Ireneusz Pietrzykowski, a Kacper stara się odpłacać.
Liczby masz w tym sezonie dobre?
Kacper Rogoziński: Po ostatnim ciężkim okresie w Koronie to powiedzmy, że jest teraz OK. 6 bramek, 6 asyst świadczą, że się odbudowuje, ale oczywiście stać mnie na więcej.
Co było nie tak w Koronie?
Kontuzja wykluczyła mnie na jakiś czas, ale po jej wyleczeniu dawałem sygnały trenerowi Mierzwie i dostawałem od niego szanse w juniorach. Natomiast w drugiej drużynie co bym nie zrobił to źle. Schowano mnie do szafy. Nie tylko ja się wkurzałem, jak po ciężko przepracowanym tygodniu my młodzi byliśmy odstawiani, bo schodzili zawodnicy z pierwszej drużyny. Nie ma nic gorszego dla psychiki młodego zawodnika.
Jakie wobec tego zauważasz plusy twojego czasu w Koronie?
Złoto Centralnej Ligi Juniorów, występ w Młodzieżowej Lidze UEFA, na pewno jeszcze więcej pozytywów by się znalazło. Co do Młodzieżowej Ligi zagrałem tylko parę minut i przeżyłem ogromny zawód.
Rozmawiałeś na ten temat z trenerem Grzesikiem?
Pytałem się go o to. Sami koledzy z drużyny nie wiedzieli dlaczego dostałem tak mało minut. Byłem tym lekko zdołowany. Harujesz, dajesz maksa na treningach i spada ci ochłap.
Dostajesz zaufanie w Łagowie od Ireneusza Pietrzykowskiego?
Na początku w sparingach nie wyglądałem najlepiej, ale wszedłem w meczu ze Stalą Kraśnik i dałem trenerowi sygnał, że mogę walczyć o podstawową jedenastkę. Z Jutrzenką dostałem 30 minut i z kolejki na kolejkę prezentowałem się coraz lepiej.
Jesteś środkowym napastnikiem czy skrzydłowym?
U nas są duże rotacje w przodzie, raz jestem w centrum, raz na boku, gdzie mam więcej miejsca. Tyłem do bramki gra się ciężej, ale najważniejsze jest by wykonywać pracę dla zespołu.
Jesteś zły po zmarnowaniu stuprocentowej okazji?
W meczu staram się szybko o tym zapomnieć, bo liczę na kolejną szansę. Po spotkaniach oczywiście analizuje i robię tak by następnym razem przy podobnej sytuacji pokonać bramkarza.
Dużo widzisz różnic między CLJ-ką, a trzecią ligą?
CLJ-ka to na pewno piękna otoczka, Łączy Nas Piłka, atrakcyjne wyjazdy. W trzeciej lidze na boisku dochodzi fizyczność, na pewno gra się szybciej. Spotykamy wielu zawodników, którzy grali w wyższych klasach. U nas choćby Adam Mójta, Adam Imiela, w KSZO Wojciech Trochim, jest od kogo się uczyć. Tu piłka jest szybsza.
Jakie ambicje ma Kacper Rogoziński?
Przed tym sezonem mówiłem, że muszę się odbudować po słabej końcówce w Koronie. Chciałem pokazać swoją wartość. Coś tam sobie wyznaczyłem. Gra plus liczby, ale najważniejsze by piąć się w górę.
Jak się czułeś gdy sfaulował cię brat?
W walce o piłkę Filip był w transie i trafił mnie w twarz. Ambitny z niego gość, może sam nie chciał tego zrobić, a może też chciał mnie pobudzić. Mama na trybunach nie wiedziała o co chodzi, ale nic się nie stało. Jej zależy, żeby synowie grali dobrze, żeby byli zadowoleni i strasznie to przeżywa.
Dlaczego ŁKS Łagów przegrywa mecz za meczem?
Nie wiem. Rywale nas rozpracowali, skończyła się fala beniaminka, ale… Po prostu gramy słabiej, ale zrobimy wszystko by zła passa się zakończyła.
Wiosną będzie lepiej?
Pewnie. Ja sam liczę na lepszą skuteczność i to też może przełożyć się na wyniki ŁKS Probudex Łagów.
Lubisz oglądać swoje nazwisko przy strzelcach goli w meczach?
Przyjemnie jest spojrzeć na to, bramki mają swój smaczek, ale powtórzę – najważniejszy jest wynik zespołu.
Który z chłopaków z mistrzowskiej drużyny CLJ Korony zrobi największą karierę w futbolu?
Widzieliśmy co zrobił w spotkaniu z Lechem Daniel Szelągowski, który gra w Rakowie. Ręce same składały się do oklasków. Szeli jest na dobrej drodze by zajść daleko, ale nikogo nie przekreślam. Z tych chłopaków Korona mogła mieć więcej korzyści, trzeba było ich szybciej wprowadzać. Wszyscy by zyskali – zawodnicy, klub. To był i wierzę, że jest wielki potencjał. Trzymam kciuki za wszystkich kolegów z drużyny Marka Mierzwy.
Rozstanie Korony z Mierzwą uważasz za błąd?
Raczej wielbłąd. Trener nie zasłużył na takie potraktowanie i na pewno czuł się beznadziejnie. Tak samo wcześniej postąpiono z Tomaszem Wilmanem, a jak widać nie wyciągnięto z tego wniosków. Mierzwa robi teraz super projekt w Daleszycach, ale za rok, może wcześniej będzie pracował w ekstraklasie. To jest fachowiec najwyższej klasy i poczułem się kiedyś bardzo wyróżniony gdy zaprosił mnie do gry ze sobą w drużynie na trójki na Grudniowy. Razem z Danielem Szelągowskim nie zawiedliśmy chyba coacha, legendy tego turnieju. Wierzę, że jeszcze kiedyś będziemy współpracować. Rozmawiał Jaromir Kruk Fot. Kamil Bielaszewski / Radek Piasecki