Pacholarz: Lider trenuje na nieodśnieżonym Orliku
Wisła Sandomierz przygotowuje się do batalii o awans do trzeciej ligi. Wiosna zapowiada się frapująco, ale trener lidera czwartoligowców, Jarosław Pacholarz nie chce na piłkarzach wywierać dodatkowej presji. Wiadomo, że zespół z Sandomierza wzmocni Andrij Nykanowicz, 33-letni pomocnik z ciekawym CV, ostatnio grający w Karpatach Krosno. Rywale też się zbroją, a Wisła zaczyna rundę rewanżową potyczkami z Neptunem Końskie i Zdrojem Busko.
Jest pan zadowolony z przygotowań do wiosennej walki w czwartej lidze?
Jarosław Pacholarz, trener Wisły Sandomierz: Trenujemy u siebie, czasami na sztucznym boisku w Ożarowie. Nie udało się załatwić zajęć w Tarnobrzegu, ale nie ma co marudzić, trzeba pracować. Szkoda, że lider w swoim mieście trenuje na nieodśnieżonym Orliku, bo komuś z MOSiR brakuje życzliwości do nas, ale tak to bywa. Ogólnie burmistrz jest nastawiony do Wisły pozytywnie, a klubowi działacze starają się jak mogą, by wszystko było poukładane jak najlepiej. W Wiśle nie marnotrawi się pieniędzy, ale to solidna marka. Pozyskanie Nykanowicza z Karpat Krosno może nam pomóc, liczę też na zastęp młodzieżowców, choć na pewno chciałbym by szkolenie w Wiśle stało na wyższym poziomie.
Co Wisła Sandomierz oferuje piłkarzom?
Fajną atmosferę na trybunach, zainteresowanie kibiców, w Sandomierzu czuje się przedsmak poważnego futbolu. Naszych fanów na wyjazdach jest często więcej niż miejscowych, dlatego też ubolewam, że Wisła występuje tylko w czwartej lidze. Jesteśmy klubem poukładanym, działacze nie obiecują zawodnikom tego, czego nie są w stanie dać. Wszystko odbywa się na zdrowych zasadach, ale z drugiej strony nie posiadamy boiska treningowego i trzeba się tułać. Fakt, stadion i pierwsza płyta są na naprawdę dobrym poziomie, ale przydałoby się zaplecze z prawdziwego zdarzenia.
Nie wstyd, że taki ośrodek jak Sandomierz nie ma obecnie minimum trzeciej ligi?
Za samą nazwę miasta, jego walory turystyczne nikt nam nie zapewni piłki nawet na takim poziomie. Moim zdaniem potencjał Sandomierza nie jest wykorzystany w futbolu, sporcie, ale naszym zadaniem jest powalczyć o powrót do trzeciej ligi.
A co się stanie jak nie awansujecie?
Świat się nie zawali, ale ja nie zamierzam myśleć nad tym, co by było gdyby. Pewne kwestie nie zależą tylko od nas, a rywale są bardzo mocni. Rezerwy Korony mogą korzystać z piłkarzy z ekstraklasy, gdy w Kielcach będzie duży nacisk na wynik to poprzeczka podniesie się jeszcze wyżej. Zdrój Busko też dysponuje wartościową kadrą i ma trzecioligowe aspiracje. Zaczynamy rewanże w Końskich. W poprzedniej rundzie pokonaliśmy Neptuna 2:0, ale w zespole Waldemara Szpiegi zabrakło wtedy kilku podstawowych graczy. Późniejsza seria wygranych Neptuna nie wzięła się z przypadku. Po Końskich czeka nas bój ze Zdrojem Busko i po dwóch seriach będziemy mądrzejsi. W piłce można sobie gadać, gadać, ale weryfikacji dokonuje boisko.
Nie przerażają pana rezultaty Spartakusa Daleszyce i Wiernej Małogoszcz w trzeciej lidze?
Nie jestem blisko tych drużyn, a nie chcę ich oceniać wyłącznie na podstawie tabeli. Nie oszukujmy się, region świętokrzyski stanowi futbolowy zaścianek. U nas jest mało klubów, nie ma z czego wybierać, brakuje dopływu świeżej krwi i ciągle w czwartych, piątych ligach wszystko obraca się wokół tych samych nazwisk. Tylko jedna Korona w ekstraklasie, potem nic w pierwszej, drugiej lidze, takie coś nie zachęca młodzieży do wzięcia się poważnie za futbol. Po cichu liczę, że sytuacja się zmieni, ale samo to się nie zrobi, potrzebne są jakieś impulsy.
Jak wrażenia po debiucie w Turnieju Grudniowym?
Chciałem pograć dłużej z ekipą Przyjaciele Grudniowego, ale zabrakło nam trochę szczęścia, zgrania i doświadczenia na trójkach. Dla mnie to był pierwszy kontakt z taką odmianą futbolu i z Grudniowym. Śledziłem na bieżąco co się działo w turnieju już po naszym odpadnięciu i muszę przyznać, że bardzo do gustu przypadła mi ta inicjatywa. Mnóstwo zespołów, znajomych, znanych piłkarzy, z chęcią stawię się na trójkach w kolejnej edycji, oczywiście z nadzieją na dłuższą przygodę.